Po powrocie do Szkocji znów utrzymuje mnie przy życiu herbata.
Śnieg z deszczem, deszcz ze śniegiem albo sam deszcz. Ale jest dobrze. Zawsze są lody waniliowo-wiśniowe i uroczy ludzie.
Udało mi się upiec jedno z moich najgorszych ciast - tartę cytrynową. I ta niezastąpiona reakcja wszystkich po pierwszym kęsie.
Powróciły winne wieczory z dziewczętami, godziny spędzone z książką i komputerem i sypianie na przypadkowych sofach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz