poniedziałek, 7 lutego 2011

Po powrocie do Szkocji znów utrzymuje mnie przy życiu herbata. 

Śnieg z deszczem, deszcz ze śniegiem albo sam deszcz. Ale jest dobrze. Zawsze są lody waniliowo-wiśniowe i uroczy ludzie. 

Udało mi się upiec jedno z moich najgorszych ciast - tartę cytrynową. I ta niezastąpiona reakcja wszystkich po pierwszym kęsie. 



Powróciły winne wieczory z dziewczętami, godziny spędzone z książką i komputerem i sypianie na przypadkowych sofach.

 








Aktualnie obmyślam jak stworzyć maszynę do teleportacji i klonowania ludzi. Any help?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz